niedziela, 5 czerwca 2016

Wosk "Loves Me, Loves Me Not" Yankee Candle

Obiecałam Wam wakacje i palmy w zapachowym wydaniu. Nawet przygotowałam sobie idealny, wymarzony wosk na tą okazję. Niestety podczas palenia w kominku zdałam sobie sprawę, że nie cyknęłam mu fotki i nie mogłam podzielić się z Wami moją opinią :(. Następnego dnia wybrałam więc coś mniej rajskiego, ale z domieszką wiosny i czyhającego za rogiem lata. Kwiaty! I to nie byle jakie, bo piękne, bielutkie stokrotki. A teraz się przyznać, która z Was (bądź może który.. ;)) bawiła się w "kocha, nie kocha..." w dzieciństwie chociaż raz? ;)


Muszę pochwalić Yankee w tym momencie za piękną nazwę wosku. Jest tak nastrojowa, tak prosta, urocza i dziewczęca, że wosk odpala się z prawdziwą przyjemnością. Co do zapachu, to spodziewałam się w nim płatków, odrobiny zieleni, świeżości. Zapach jest zielony, owszem, natomiast jak dla mnie jest zbyt słodki i trawiasty. Kwiaty są odrobinę zbyt przygaszone i całość przypomina mi Greenhouse z tej samej firmy. I ta spora ilość słodyczy... wręcz nienaturalna. Co ciekawe, paliłam kiedyś świecę i była zupełnie inna. To znaczy... motyw miała ten sam, zieleń, kwiaty, świeżość, natomiast było w niej więcej lekkości, natury i znacznie mniej ulepku. Dla podsumowania, wosk nie jest zły. Wręcz przeciwnie, dla fanów trawiastych nut będzie idealny. Dla mnie jednak jest za mało na to, by umieścić kompozycję wśród ulubieńców. Ot, po prostu ładny zapach. :)

Ocena: 7/10