Na dzisiaj króciutki post, bo nie ma co się rozwodzić nad powielaniem tego samego wątku. :)
Niestety, kolejna porażka, bo tealighty nie pachną nawet po stopieniu ich w kominku. Można się było tego spodziewać, ale skoro leżały na półce to trzeba było z nich skorzystać. Zapach był wyczuwalny tylko w odległości 30 cm od kominka, co z całą pewnością mnie nie zadowala. Teraz pozostaje mi tylko traktować je jako "podpałkę" pod moje woski. Nie polecam.
Ocena:1/10
Super, ze testujesz tez lokalne produkty, a nie tylko Yankee, Village czy Kringle :-)
OdpowiedzUsuńStaram się testować co tylko mogę. :) Czasami warto, bo a nóż trafię na coś ciekawego po niższej cenie.
UsuńSzkoda, ale już się przyzwyczaiłam, że takie tealighty nie pachną :( ja sięgam po takie tylko jak chcę zapalić w jakimś lampionie, nadać klimat, ale nie koniecznie zapach ;)
OdpowiedzUsuńMi niektóre pachniały jak wrzucałam je do kominka jak woski. Niestety te musiały już długo leżeć, bo praktycznie nie pachną.
UsuńTo już było do przewidzenia... :( Najlepsze są podgrzewacze z Biedronki (nie wiem jak w przypadku Yankee) a w takie z tego posta nie ma co inwestować ;)
OdpowiedzUsuńZ Biedronki leżą i czekają aż je w końcu odpalę. Zostały mi jeszcze trzy opakowania tealightów z ADMITU i się za nie zabiorę. :)
UsuńNiestety je mam i WCALE nie pachną
OdpowiedzUsuń