Uff.... jak gorąco! U mnie dziś termometr wybił prawie 35 stopni, to zdecydowanie za dużo... dużo za dużo. Dlatego od kiedy wróciłam po południu z pracy nie wyściubiłam nosa spoza domu. To znaczy wyściubiłam, na chwileczkę, żeby wejść do basenu i podryfować na pontonie, a potem szybko wrócić i schować się przed palącym słońcem. Z natłoku wolnego czasu, co rzadko mi się zdarza, zdążyłam nawet upichcić całkiem niezły obiad. I tak gotując, pomyślałam sobie czy by czasem nie odpalić kominka z woskiem, z jakimś wystrzałowym zapachem, na który najbardziej mam ochotę. Świeżym, rześkim, kojarzącym się z przyjemnym chłodem... Niestety, zdjęcie robiłam na szybko, bo wosk nie był w planach i jest niewyraźne, ale chyba z grubsza widać o co chodzi. Tak więc nie przedłużając, zapraszam dzisiaj na recenzję Water Garden od Yankee Candle. :D
Chyba każdy woskomaniak ma taki zapach, który jest częścią jego najskrytszych, zapachowych pragnień. Ja tak mam i choć moja lista chciejstw jest nieco za długa, to z pewnością na piedestale stał Water Garden! O tak! Marzył mi się odkąd przeczytałam skład tego maleństwa i zobaczyłam tą cudną etykietkę. Zachęcał przede wszystkim moją ulubioną nutą wodną i melonem z lilią - kompozycja bardzo ciekawa. Kiedy jednak dostał się w moje łapki, zaskoczył mnie, bo nic nie czułam! Przez folię, sampler wydawał się być martwy, nie oddawał nawet cienia zapachu. Po odpakowaniu z foli jakby odrobinę odżył. Poczułam coś subtelnego, niemożliwego jednak do sprecyzowania. W kominku było podobnie. Nuty uwalniały się bardzo powoli i były niezwykle delikatnie. Dorzuciłam więc wosku i zapach stał się intensywniejszy (o ile można go nazwać intensywnym). I co ciekawe praktycznie nie czuję w nim wody. Na pierwszy plan wysuwa się tu pudrowe piżmo, które przypomina mi zapach znany z Lake Sunset (Tak Iriis, to wosk chyba dla Ciebie :*). Jest jednak bardziej świeży i rześki. Melona tu nie czuję, a raczej cytrusy jak w Sleigh Bell Ring, które całkiem ciekawie przełamują kompozycja, sprawiając, że jest mniej mdła i słodka niż by się wydawało. Mnie ten zapach przypomina bardzo ładne perfumy mojej cioci. Letnie i orzeźwiające. Całość tworzy przyjemną mieszankę, która choć interesująca, to jednak nie powala mnie na kolana. Mówiąc szczerze, to spodziewałam się jakiegoś magicznego wosku o cudownym, wręcz rzucającym na kolana aromacie wodnym, otulonym delikatnymi kwiatami. Dostałam jednak coś co mnie kojarzy się z wakacjami, owszem, ale w jakimś kurorcie nad morzem, przepełnionym liliami w wazonach i perfumami bogatych kobiet w recepcji z pieskiem w torebce, czekającymi na kluczyk do pokoju. Przyjemna kompozycja, nienarzucająca się, ładna i elegancka, ale mało w niej z ogrodu wodnego o którym marzyłam. To jednak idealny zapach do salonu na lato. I szkoda tylko, że taki słaby, bo bałabym się kupować świecę, którą dziś wykreślam z listy chciejstw. :)
Ocena: 8/10
Mi się marzył ten zapach, bo liczyłam na duuużo wody, chłodu i właśnie troszkę kwiatów. Ale po Twojej recenzji zapał mi przeszedł, szczególnie ta moc mnie martwi:(
OdpowiedzUsuńZapach owszem czuje i wiem, że jest "intensywny" (w sensie jest go dużo w pomieszczeniu), ale nuty są tak mało charakterystyczne, że mój nos ich praktycznie nie wychwytuje, przez co nawet ciężko mi jest go sprecyzować. Mnie też się marzył, ale całe szczęście zakupiłam najpierw wosk, nie świece, bo pewnie szukałabym jej teraz nowego domu. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
UsuńZdjęcie może robione na szybko, ale bardzo mi się podoba. Ładna obróbka :))
W takim razie zapragnęłam mieć ten samplerek bo to chyba nuta dla mnie. Kobieca, pudrowa, delikatna :) Chociaż też myślałam, że 'Water Garden' jest bardziej wodną nutą gdzie w tle wyczuwamy wodniste kwiaty. Jak sama piszesz, zapach jest ładny, jednak daleko mu do odwzorowania przesłania w nazwie. Nie lubię takiego zawodu :( Nazwa, etykietka oraz skład przyczynia się do zakupu, a potem okazuje się, że zapach przypomina nam coś zupełnie innego.
P.S. Jakbyś była w zupełnie innym kraju. U nas nie ma upałów :( Słabe lato :/ Jest orzeźwiający wiaterek, świeci słońce, ale pogoda na opalanie się na plaży to raczej nie jest...
Kawałek wosku zapakuję dla Ciebie i wyślę pocztą jak już parę sztuk mi się nazbiera. :) A co do upałów, to niestety ma też i swoje wady, mamy we Wrocławiu ostatnio straszne burze... no i od gorąca oddychać się nie da.
UsuńFajnie, ze udalo Ci sie przetestowac wosk, ktory tak Cie kusil. Ja go palilam jak jeszcze byl w Polsce ogolnodostepny - wiele lat temu - i byl przyjemny, ale nie zapadl mi jakos szczegolnie w pamiec.
OdpowiedzUsuńJa spodziewałam się szału. Wiele osób mówiło, że zapach jest świetny, bardzo wodny, przyjemny, rześki. Niestety dla mnie za dużo w nim pudru, słodyczy i cytrusów. :)
UsuńMuszę go kiedyś zdobyć i sprawdzić na własnym nosie. Widziałam sporo recenzji z salwami zachwytu, a tu proszę, okazuje się, że wcale nie musi każdego powalić na kolana :D
OdpowiedzUsuńJa mam inny nos niż większość. Nie rozumiem zachwytu nad Cozy Sweater, na zimno nie podobał mi się też Soft Blanket (choć kupiłam i ciągle czeka na przetestowanie), nie lubię Greya, a kocham Under the Palms i Salted Caramel. :D Może Tobie wosk Water Garden akurat się spodoba. :)
UsuńFaktycznie mnie też się wydaje być wodnym zapachem i tak sobie o nim myślę, ale nie miałam z nim jeszcze przyjemności więc nie wiem czy bym się rozczarowała czy zachwyciła. Kusi mnie jednak niesamowicie.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. Mnie też kusi wiele zapachów, które innym nie przypadły do gusty. Każdy ma inny nos. :) Warto samemu spróbować. :D
UsuńTego nie miałam okazji jeszcze używać, ale chyba się skuszę. Obecnie testuję Wild Rose z Village i muszę przyznać że jest świetny.
OdpowiedzUsuńNie miałam przyjemności z tym zapachem, ale chętnie bym się na niego skusiła. I wiesz co... chyba nawet sięgnę po jakiś różany wosk. :D
Usuń