Ostatnio jakoś nie mam czasu na palenie wosków, stąd też tak mało mnie na blogu. Dziś jednak nadarzył mi się wolny dzień. Odwiedziłam bibliotekę, upiekłam ciasteczka, a teraz, kiedy w piekarniku dochodzi jeszcze świeżutka pavlova zapragnęłam nowego wosku w moim kominku. Tak jak obiecałam, wciąż testuję nowości z Q2, więc dziś przyszła pora na sól i szałwię. Mieszanka rześka, aromatyczna, czyli taka jak lubię. Czy pobiła jednak wcześniejszy Riviera Escape? :D
Początkowe nuty przy pierwszym odpaleniu niebezpiecznie ocierały się o toaletowe zapachy. Ta nietypowa, wręcz cytrynowa świeżość kojarzy mi się niestety z środkami czystości. Potem jednak do władzy doszła sól i tytułowa szałwia, a zapach zupełnie zmienił swoje oblicze. Stał się rześki, głęboki, ziołowy i świeży. Przypomina mi trochę kultowy Evening Air, który sama osobiście bardzo lubię. Kompozycja jest wręcz wieczorowa, śródziemnomorska, jak świeża bryza znad oceanu. Do tego aromat perfum, świeżych przypraw i od razu nasuwa mi się wizja wieczornej kolacji przy blasku świec, na otwartym balkonie, a tuż obok fale rozbijają się o kamienisty brzeg. I ta szałwia rosnąca na zboczach. Hmmm... rozmarzyłam się. Piękny, lekki, idealny na lato zapach. Będzie doskonały na ciepłe, wakacyjne wieczory. Wosk, który zdecydowanie ma szansę walczyć o pierwsze miejsce wśród wosków z Q2 od Yankee. :)
Hej Kochana. Co słychać? Dawno nie było Ciebie u mnie na blogu, tęskno :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja. Zresztą jak zawsze potrafisz tak żywo i wyraziście opisywać dany zapach.
Wosk sea & sage chyba najbardziej mnie kusi z całej kolekcji. Ale nie mam go w swoim kuferku :((
Zabiegana. Czasem zerkam i czytam, ale zapominam pozostawić po sobie ślad. :D Spokojnie, nadal śledzę.
UsuńI dziękuję za miłe słowa. Jak zawsze we mnie wierzysz. :))