Pomimo posiadania blisko tony wosków i świec, popełniłam kolejne zakupy. Już dawno pogodziłam się z faktem, że nie ma na to lekarstwa i doszłam do wniosku, że zamiast żałować, warto korzystać ;p. A jest z czego. Rynek aż huczy od nowości i zmian w sferze świecowej. Ostatnio pojawił się trend na minimalizm. Coraz więcej firm tworzy linie bazujące na skąpej etykiecie i eleganckim szkle, zawierające kompozycje bardziej perfumeryjne niż krajobrazowe i oczywiste. Do nich należy między innymi Vera Young, dosyć młoda firma z Wrocławia! (a tej chwili szczególnie warto wspierać polską gospodarkę ;p), która praktycznie wszystkie swoje kompozycje zamknęła w eleganckich, "salonowych" słojach. Ja szczerze powiedziawszy nie przepadam za tego typu wypustami i wolę kolorowe etykiety i sugestywne obrazki (chyba jednak jestem wzrokowcem ;p), ale zawsze daję szansę nowym firmom, tym bardziej kiedy w ofercie mają woski. Zachęcona tym bardziej pozytywnymi opiniami, wybrałam jeden i to z jego powodu dzisiaj to całe zamieszanie. Zapraszam więc na powiew ekskluzywności w wykonaniu Casablanca. A czy warto, o tym dowiecie się w dalszej części posta. :)
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak może pachnieć prawdziwa Casablanca. Na myśl nasuwają mi się aromatyczne przyprawy, może oud, kaszmir i nuty orientalnych olejków, które unoszą się nad zatłoczonymi bazarami na marokańskim targu. I faktycznie, w składzie wosku można znaleźć takie nuty jak przyprawy, kwiat pomarańczy, piżmo, orientalną herbatę czy wanilię. Niestety. Dla mnie ta kompozycja to coś zupełnie innego. Mnie ten wosk przypomina środek lata na mojej rodzinnej wsi. Jest upalnie, w wysokiej, lekko podsuszonej trawie hałasują owady, gdzieś w oddali rży koń w stajni, słychać ćwierkanie ptaków w koronie drzew i brzęczenie pszczół, które przelatują nam obok nosa. Bardzo to sielski klimat. Ja tu czuję mieszankę jaśminu z kwiatem pomarańczy. Lekko jakby zielony, oleisty zapach wymieszany z czymś gorzkim i wytrawnym daje efekt, słonecznej polskiej wsi, takiej prawdziwej wsi, nie osłodzonej polnymi kwiatkami i perfumami. Wczoraj ten zapach mnie pokonał, był zbyt intensywny. Dziś na większej przestrzeni doceniam jego piękno i oryginalność. Czy firma mnie przekonała do siebie. Trochę tak, trochę nie. Nadal brak mi urokliwych naklejek, które mogłabym kolekcjonować w zeszycie, ale z pewnością wypróbuje pozostałe zapachy w woskach z tej firmy. Co do Casablanca, może nawet mogłabym mieć świece...
Ocena: 9/10