Czy Wy też uważacie, że tego roku mamy piękną jesień? Chyba nie było tak w październiku od lat. Słońce, ciepło, dywany kolorowych liści. Uwielbiam jesień. Za jej temperaturę, klimat, aromat i kolor. To pora wełnianych swetrów, gorącej czekolady, przytulnych wieczorów pod kocem, aromatycznych potraw i długich wieczorów przy dobrej książce. ;) To też idealny okres na palenie świec i wosków. Nadają klimat i ocieplają atmosferę. Dziś zapraszam na baaardzo jesienny zapach od firmy, która na moim blogu i w kminku ma swój debiut. W ostatnim czasie nowe marki świec i wosków pojawiają się jak grzyby po deszczu i nie nadążam za testowaniem. Dziś jednak mam okazję. A Indian Summer wydał się idealny na pogodę za oknem... A jak się spisał?
Indian Summer to już w pudełku prawdziwy mocarz! Po odpaleniu nie jest inaczej. To przede wszystkim ciepła, lekko ostra, korzenna mieszanka. Czuję tu cynamon, kardamon, imbir, trochę jakby pieprzu i mam wrażenie, że szczyptę curry. Całość jest lekko kremowa przez dużą ilość zawartego w niej aromatu nasion pszenicy i dyni. Jest to typowo jesienny, pikantny zapach. Przypomina mi trochę aromat ciasta marchewkowego, choć bez wyraźnej słodkiej nuty. Z początku agresywny, potem łagodnieje. Kojarzy mi się ze schyłkiem lata i początkiem jesieni. Z dożynkami, pieczeniem ciast i prażonymi nasionami dyni. Feria intensywnych nut korzennych unosi się w powietrzu. Jest gęsto, pikantnie i jednocześnie sielsko. Zapach dla prawdziwych fanów nut korzennych, innych może zamęczyć. Jakość świetna. Kompozycja też dobrze odwzorowana. ;)
Ocena: 7/10
Oj, mnie by zamęczył :D
OdpowiedzUsuń