Trochę mnie tu ostatnio nie było, ale musicie mi to wybaczyć. Dużo pracy i obowiązków, sprawiło ostatnio, że nie miałam czasu skrobnąć dla Was pachnącego posta, a co za tym idzie nie odpakowywałam też nic nowego, żeby nie robić sobie aromatycznych zaległości. Dziś jednak powracam po krótkiej przerwie i od razu na wstępie powiem, że będzie baaaardzo po mojemu! :D Zapachy jedzeniowe, a w szczególności wanilia to (tuż obok zapachów krajobrazowych) zdecydowanie moi faworyci! Usiądźcie sobie zatem wygodnie i zapraszam to "smakowitego" posta na temat Crème brûlée od firmy Bosius, która dziś ma u mnie swój debiut.
Ta świeczka zdecydowanie kupiła mnie swoim zapachem! :D Na zimno czuję w niej nic innego jak pyszny Crème brûlée, taki delikatny, kremowy, przykryty skarmelizowaną, chrupiącą skórką. I jak tu się nie skusić?! Niestety, po zapaleniu świeczka traci swój cały urok, bo żaden z aromatów nie dociera już do mojego nosa. Mam niewielki pokoik, więc nawet przy delikatnych zapach, są one wyczuwalne, a tutaj nic - totalne zero! Zawiedziona odrobinę, postanowiłam wrzucić kawałek do kominka. I tu muszę dodać, że po raz pierwszy tak dobrze kroiło mi się stały wosk, przygotowałam się na ostre cięcie nożem, a tu masa była tak miękka, że z powodzeniem mogłam wyciągać ją łyżeczką. Zadowolona uszczknęłam spory kawałek i czekałam na efekty. A efekt był i to jaki! Bo świeczka ma moc! I jeśli lubicie Crème brûlée tak jak ja, to będzie to zapach zdecydowanie dla Was. Cudny jest! Słodki, ale nie mdły, czuję w nim wyraźnie aromat kremu angielskiego, opartego na żółtkach i kremówce, do tego jest słodycz karmelu, która nie tłamsi całości, a tylko podbija jej apetyczność. Kompozycja zdecydowanie jedzeniowa, dla fanów tego typu zapachów. Idealna na miły, spokojny wieczór! I szkoda tylko, że trzeba wydłubywać ją ze słoiczka. Dla mnie jednak zapach jest tego wart. :D
Ocena: 8/10
W takim razie dam tej firmie jeszcze jedną szansę, miałam i właśnie przy paleniu ,,tradycyjnym" zero zapachu, a nie wpadłam na pomysł z kominkiem ;) P.S: Jeju nigdy nie jadłam Creme brulee...
OdpowiedzUsuńW miarę łatwo ją wyciągnąć ze szklanki, więc nie powinno być tak źle, a zapach w kominku jest naprawdę intensywny. Szkoda jednak, że z z przeznaczeniem świeczki kiepsko i nie pachnie w tradycyjnym paleniu.
UsuńA creme brulee polecam, pycha! Jeden z moich ulubionych deserów. :D
Creme brulee jest przepyszne!!!!:) Firmy Bolsius bardzo nie lubię, więc raczej się nie skuszę!;) Cieszę się, że metoda kominkowa Ciebie nie zawiodła! Ale swieczka to swieczka więc niech służy do tego do czego jest przeznaczona, niech ona pachnie do..cholerki :D
OdpowiedzUsuńMusze spróbować :) Lubię słodycze :)
UsuńPrzepyszne, a jak pachnie! Ja za tą firmą chyba też nie będę przepadać, skoro produkuje niepachnące świece, ale dla tego słodkiego zapachu było warto zaryzykować ten jeden jedyny raz. :)
UsuńWachalabym <3
OdpowiedzUsuńA jest co! Tyle dobroci w jednym zapachu! :D
Usuń'Zapachy krajobrazowe' :-D Dobre tlumaczenie outdoorsy scent na polski :-)
OdpowiedzUsuńA wosk jest sojowy? Sojowe zazwyczaj sa bardziej miekkie i lepiej sie kroja.
Hahaha! Takie określenie było moim zdaniem najbardziej trafne, więc zostało "krajobrazowe". Choć podejrzewam, że gdybym próbowała tłumaczyć dosłownie, to zabrzmiałoby to co-najmniej dziwnie. :D
UsuńCo do wosku, to tak, chyba jest sojowy, patrząc na jego właściwości i strukturę. :)
Miałam kilka razy te świece, ale jakoś nigdy nie zyskały mojej sympatii więc nie kupuję ponownie.
OdpowiedzUsuńJeśli nie przemawiają do Ciebie tradycyjne świece, możesz zdecydować się na świece sojowe. Są one w pełni ekologiczne, co z pewnością będzie ogromną zaletą dla wielu osób.
OdpowiedzUsuńświece sojowe
Super wpis!
OdpowiedzUsuń