sobota, 2 maja 2015

Wosk "Tulips" Janke Candle

Na dworze akurat rozkwitły tulipany, więc przyszła idealna pora na ten wosk. Zakupiłam go wraz z innymi z tej firmy na giełdzie kwiatowej i większość z nich wciąż czeka na swój pierwszy raz w kominku. Z poprzedniego wosku nie byłam zadowolona. Był ciężki i sztuczny, więc tym razem sięgnęłam po coś bardziej kwiatowego w nadziei, że jednak tym razem dostanę coś ciekawego. I choć za kwiatowymi kompozycjami nie przepadam, to mam takie chwilę, kiedy chętnie widzę je w moim kominku, bo wiem, że przypominają mi wiosnę. :)


Tulipanki są niezwykle delikatne, tak delikatne, że żeby czuć je było w pomieszczeniu, jednorazowo do kominka musiałam wrzucić całą "tartę", co nie zdarza mi się często. Na zimno pachniały ładnie, subtelnie i kwiatowo, niestety po odpaleniu coś się zmienia. W kompozycji zdecydowanie czuję wosk. Nie plastik, nie gumę, a czysty zapach wosku, taki sam jaki unosi się na cmentarzach w święto zmarłych. Nie jest on intensywny, ale dosyć mocno przykrywa i tak delikatny zapach kwiatów. Te czuć, faktycznie, ale bardzo delikatnie, praktycznie wcale. Gdyby były wyraźniejsze, można by określić je mianem tulipanów, takich prosto zerwanych w przydomowym ogródku, z zieloną, rześką nutą. Wosk nie byłby zły, gdyby był intensywniejszy i pozbawiony cmentarnej nuty, która niestety sporo psuje. Jest on jednak znacznie lepszy, do jego brzoskwiniowego poprzednika, który mocno zalatywał mi chemią. No cóż, ochów i achów nie ma, ale nie ma też tragedii. Nie jest to jednak nuta do której kiedyś wrócę.

Ocena: 5/10

7 komentarzy:

  1. Ten wygląd i nazwa, zdecydowanie coś mi przypominają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wosk na zimno kojarzył się trochę z dniem kobiet, takim lekko oklepanym, "obowiązkowym" za czasów komunizmu. Po odpaleniu zapach przywodzi mi na myśl tylko święto zmarłych, mieszankę znicza i kwiatów na grobach. Ale nie jest tak tragicznie! :D

      Usuń
  2. Nie brzmi najlepiej, zwłaszcza ten woskowy zapach no i fakt, ze trzeba cala tarte wrzucić. Dobrze, że przetestowałaś o ostrzegłaś innych przed popełnieniem tulipanowej pomyłki :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wosk już na pierwszy rzut oka wydaje się mniej ekonomiczny, ze względu na jego wielkość. Niestety, ale widoczna powyżej tarta to 1/3 zwykłej, yankowej tarty, co pokazuje jak niewielki jest ten wosk (choć wydaje się większy). To, że trzeba jej użyć całej sprawia, że przestaje się to opłacać. Yankee bezkonkurencyjnie wygrywa z Janke.

      Usuń
    2. Dokładnie, zwłaszcza, że żeby napisać recenzję zazwyczaj palię wosk przynajmniej dwa razy, a tu nie da rady.

      Usuń
  3. Miałam mnóstwo wosków tej firmy za nim zaczęłam moja przygode z Yankee Candle, ale na szczęście już w pore się ich pozbyłam i raczej żadnej złotówki na nie nie wydam. Są marnej jakości... i taka aromaterapia to żadna przyjemność :((( Ale sobie urządziłaś Święto Zmarłych 2 maja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam ich tylko kilka, ale przed każdą opinią staram się coś przetestować, szczególnie, że nie uderzyło mnie to bardzo po kieszeni. Do testów pozostało mi ich już chyba tylko 4 i kto wie, może któryś z nich będzie strzałem... przynajmniej w 7-8 punktów. :D
      Tobie zazdroszczę Vinayard, w końcu sama będę musiała go wrzucić do kominka. Czekam ze zniecierpliwieniem na Twoją recenzję. :)

      Usuń