Olejek Victorian Christmas zamówiłam już przeszło rok temu na poświątecznej wyprzedaży wraz z innymi mu podobnymi. Kupiłam go wtedy bo zaintrygowała mnie jego nazwa, świąteczna, ale inna niż wszystkie, a że wszelkim zapachom korzennym mówię tak, postanowiłam zaryzykować. Pomimo tego, że mam go tak długo, przyznam się szczerze, że ani razu nie miałam okazji wlać go do mojego kominka. Zawiedziona pozostałymi zapachami z tej firmy dałam sobie spokój by wrócić do Yankee, na których zawieść się ciężko. Dziś po roku, przekopując moje zapasy, wracam do tego świątecznego olejku, na którego akurat przyszła odpowiednia pora roku. Grudzień to doskonały miesiąc na takie zapachy. :)
W zasadzie to nie do końca wiem z czym dokładnie kojarzy mi się nazwa tego olejku. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to słynna "Opowieść Wigilijna", białe angielskie domki, łuna kominka w oknach, powykręcane stalowe przęsła płotów, śnieg i rozbiegane dzieci rzucające się śnieżkami. To moje wyobrażenie tego zapachu. Wąchając olejek na zimno czuję w nim pomarańczową nutę ze sporą ilością perfum. Gdzieś w tle tli się cynamon, niestety nie jest to taki prawdziwy zapach tej przyprawy. W zasadzie to cały olejek po wlaniu do kominka jest jakiś sztuczny, mało doprawiony i niekonkretny. Wg producenta Victorian Christmas to mieszanka przypraw korzennych, cynamonu i eleganckich perfum, a dla mnie to bardziej nijaka kompozycja. Sam zapach nie jest brzydki, przede wszystkim nie dusi, nie mdli, ale brak w nim tego czegoś. Dla mnie ma niewiele wspólnego z moim wyobrażeniem na temat Wiktoriańskiego Bożego Narodzenia bo nie czuję w nim praktycznie nic świątecznego. Chyba najsilniejsze w całej kompozycji są perfumy, które zabijają pozostałe zapachy i mieszając się z nimi dają coś, czego się nie da określić. Na ciepło nie czuję już pomarańczy, ani cynamonu. Szkoda, choć ten olejek ze wszystkich świątecznych zapachów od Regent House jakie posiadam, jest najlepszy. Dodam także, że jest bardzo delikatny i wymaga dania jego sporej ilości by po pokoju rozniósł się zapach, który i tak szybko znika. Osobiście nie polecam.
Ocena: 3/10
Ach, nazwa tego olejku jest świetna! Też bym się skusiła i chyba też zawiodła.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się na nim zawiodłaś.. ta firma olejków jest dość popularna bo już widzę ten olejek na którymś blogu. A jednak nie warto ich kupować.Będę o tym pamiętać ;)
Polecam Ci olejek eteryczny "zapach świąt" firmy Nera Nord :)
Zobacz jaką mają bogatą game zapachową. http://www.vera-nord.pl/olejki-zapachowe/spis-zapachow < 3
Olejki są sprawdzone bo tworze z nich olejki do masażu na bazie oleju z pestek winogron oraz służą do kominka na recepcji w pracy ;P I są bardzo tanie!
P.S. Uwielbiam Twoje opisy aromaterapii! Zawsze działają na moją wyobraźnię < 3
Do tej pory żaden przetestowany nie był wart tego by go kupić. Firma produkuje mocno sztuczne nuty zapachowe o ostrym, dziwnym zapachu. Aczkolwiek ostatnio kupiłam Wish Upon a Star i na zimno bardzo mi się podoba. To byłoby coś nowego gdyby okazał się śliczny! :D
UsuńA co do Vera Nord, to skusiłam się ostatnio na jeden ich zapach. Zobaczymy jak to z nim będzie, ale już na zimno mi się podoba.
Dziękuję! Cieszę się, że Ci się podobają. Ja Twoje zapachowe posty też uwielbiam czytać :D
Też kiedyś kupiłam jakiś olejek zapachowy w markecie i okazał się bardzo sztuczny..
UsuńW ogóle jest podobno wielka różnica między olejkiem zapachowym a eterycznym.
I chyba ten olejek z regent house to po prostu olejek zapachowy z syntetycznie uzyskanymi nutami zapachowymi, nie są więc całkowicie naturalnego pochodzenia jak olejki eteryczne. Nera Nord to olejki eteryczne może dlatego wąchając go, zapach jest tak bardzo autentyczny!! :)
P.S. Musiałam usunąć tamten komentarz bo zrobiłam literówke XD