środa, 28 listopada 2018

Wosk "Nature's Paintbrush" Yankee Candle

To chyba ostatni, prezentowany wosk jesienny na najbliższy czas. Jesień żegnam z rozmachem i choć do jej kalendarzowego końca jeszcze ponad trzy tygodnie, to ja wraz z nastaniem grudnia planuje wpaść w wir świątecznych przygotowań i umilać sobie ten czas przy dźwiękach takich jak Mariah Carey i jej świąteczny hit,  w towarzystwie wosków i świec o bardziej klimatycznej tematyce. Dodatkowo będę miała okazję zaprezentować Wam moje osobiste propozycje na okres świąteczno-wigilijny. Więc jeśli tak jak ja nie możecie się doczekać aromatów piernika, choinki, śniegu i grzańca, już teraz zapraszam na najbliższe seanse z ich udziałami. Dla tych jednak, co nadal celebrują jesień, mam dzisiaj nie lada gagatka! A kim jest ten mały czerwony jegomość z przepiękna etykietką? O tym dowiecie się poniżej. :D



Oto moi Drodzy mamy najpiękniejszy zapach jesieni jaki stworzyły wszystkie woskowe i świeczkowe firmy razem wzięte. Nature's Paintbrush to zapach niezwykle drzewny, bogaty, lekko chłodny i wilgotny, a zarazem niezwykle ciepły i komfortowy. To, jak sama nazwa wskazuje, prawdziwy pejzaż zapachowy. Jest tu aromat złotych liści, wygrzewających się na słońcu, zapach świeżo ściętego drzewa, wilgotnej ziemi i cierpkiej słodyczy, jaką pachnie jesienne, ciepłe popołudnie. Kompozycja niezwykle bogata, realistyczna, odrobinę męska, ale nie mająca nic wspólnego z męskimi perfumami. Gdzieś tam, dostrzegam w nich podobieństwo do perfum Baccarat Rouge 540. Jest w tym wosku coś tajemniczego, magicznego, a jednocześnie melancholijnego, jak spacer po parku pod baldachimem kolorowych liści, pomiędzy którymi prześwitują promienie słońca. Coś niesamowitego. Wosk wycofany, ale jeśli macie okazję gdzieś go jeszcze upolować, to polecam! Dla mnie to faworyt wśród jesiennych wosków! :D

Ocena: 10/10 (jakbym mogła, dałabym 11 ;p)

poniedziałek, 26 listopada 2018

Wosk "Sunset Fields" Yankee Candle

Brrrr... czy Wam też jest tak zimno? Wychodząc dzisiaj rano do pracy szczelnie opatuliłam się grubym płaszczem, a teraz leżę pod cieplutką kołderką i popijam gorącą herbatę. Czuć, że jesień pomału dobiega końca i zaczyna się zima. W takie dni, kominek staje się częścią wieczornego rytuału. Blask świeczki, piękny zapach, a do tego dobra książka i od razu na buzi pojawia się wielki rogal. :D Z racji tego, że kalendarz całkiem poważnie wziął się już za odliczanie dni do wigilii, ja gonię jeszcze z jesiennymi nowościami, tak, żeby wraz z nastaniem grudnia w pełni otworzyć sezon na świąteczne zapachy i przedstawić Wam propozycje na uroczystą kolację. Wosk, który prezentuje poniżej jest bardziej z pogranicza jesieni i lata, ale, że nie każdy wita zimę z otwartymi ramionami i tęskno mu do wakacji, może odnajdzie tu coś dla siebie. Nie przedłużając już, zapraszam do recenzji. :D



Wosk Sunset Fields kojarzy mi się z najlepszym momentem lata. Schyłkiem, kiedy pola są już zaorane, kukurydza podeschła i szeleści na wietrze, kiedy wędrujemy w wydrążonym w niej labiryncie, a na naszych stołach zaczyna królować dynia. Rozpoczyna się wrzesień, dzieci idą do szkoły, a wszystko jakby spowalnia. Dla mnie powinien to być aromat przypraw korzennych jak cynamon czy imbir, z dodatkiem zapachu nagrzanej, przesuszonej ziemi, siana, dyni, jabłek i kukurydzy. Niestety kompozycja tego wosku nie do końca pokrywa się z moimi wyobrażeniami. Jest przede wszystkim ciężko i odrobinę zbyt intensywnie. Na pierwszym planie czuję dużą ilość drzewa sandałowego, czystego, podpartego jakimiś ostrymi przyprawami. Co ciekawe w składzie go nie ma. jest za to kolendra, pieprz, piżmo, drewno i słonecznik. No nie wiem... coś nie bardzo wpasował się  w mój gust. Brak mu ciepła, a jednocześnie lekkości. To moim zdaniem aromat idealny na styczniowe czy lutowe mrozy. Będzie jak znalazł w wolny weekend, dopełni atmosferę grubego swetra i gorącej czekolady z piankami. Ze słonecznymi polami u schyłku lata niewiele ma jednak wspólnego, choć kompozycja sama w sobie ładna i wiele jej zarzucić nie mogę. Nie tego jednak oczekiwałam. ;)

Ocena: 6/10

niedziela, 25 listopada 2018

Wosk "Autumn Night" Yankee Candle

Czy Wy też jako dzieci chodziliście podczas adwentu na roraty? Pamiętacie tę ciszę, cudowne lampiony, świecące o zmroku,  chłód kościoła, zapach kadzidła zmieszany z mroźnym powietrzem? Ja tak i pomimo iż czasem pogoda nie zachęcała, bardzo miło wspominam ten czas. Właśnie z tamtym okresem skojarzył mi się ten wosk. Piękna etykieta przypomniała radosne momenty, kiedy moim jedynym zmartwieniem było założenie ciepłej czapki przy wyjściu na dwór ;p. Dlatego dziś, z racji zbliżającego się okresu adwentowego, ale jeszcze nie rozpoczętego okresu "świątecznego" (u mnie ta data przypada na okres 1 grudnia ;p), zapraszam na recenzję tego mocno jesiennego wosku.


Czy wosk Autumn Night pachnie mi adwentem i jesiennym wieczorem? Hmmm... musiałabym się mocno zastanowić, bo w takowym doszukiwałabym się silnej kadzidlanej nuty wymieszanej z aromatem mroźnego, jesiennego powietrza. Dla mnie jest to kompozycja mocno męska, z lekkim cytrusowym podbiciem. Jest w niej coś zarówno z November Rain jak i Midsummer Night. I ogromnie się cieszę, że zapach skręca bardziej w stronę Listopadowego Deszczu niż Snu Nocy Letniej, bo ten pierwszy uwielbiam. Autumn Night to wosk lekko "mokry", żywiczny, drzewny, ale i koloński. Dla mnie to zapach randki w późny listopadowy wieczór. W koło jest już ciemno, lampiony migoczą, poruszane wiatrem, a on trzyma parasolkę, która osłania nas od deszczu. Parasolka jest mała, więc mocno muszę się do ukochanego przytulić, a do mojego nosa dociera mocny zapach jego perfum. Właśnie tak widzę tę kompozycję. :D Moim zdaniem wosk bardzo udany i szkoda, że właśnie znika z półek. :( Pozostaje zrobić mi zapasy na najbliższy czas, by jeszcze dłużej napawać się jego aromatem.

Ocena: 9/10

poniedziałek, 19 listopada 2018

Wosk "Garden Sweet Pea" Yankee Candle

Czy u Was też padał już śnieg? :D U nas na Dolnym Śląsku wczoraj pojawiły się pierwsze płatki, które niestety szybko stopniały. Miło jednak, choć przez chwilę było popatrzeć na ten biały puch. :) Dziś jednak, w przeciwieństwie do wczorajszej aury za oknem, w kominku pojawiło się sporo wiosny za sprawą kolejnego wosku od Yankee. Choć nie przepadam za kwiatowymi kompozycjami, bo dla mnie zazwyczaj są oklepane i nudne, Yankee potrafi mnie jeszcze w tej kwestii zaskoczyć. A czy było tak i tym razem? Zapraszam do recenzji kolejnego wycofywanego wosku. :)



Słodki, pachnący groszek to niezwykle chłodny i wodny zapach. Byłby idealny na lato, nawet w największe upały. Ma w sobie lekką zieloną nutę, ale centrum zapachu to jednak przyjemne kwiaty. Nie są mdlące, ciężkie czy wręcz jak nazwa wskazuje, słodkie. Moim zdanem to idealny wakacyjny zapach, który świetnie sprawdzi się też... zimą! Oj tak! Dzięki chłodnemu wrażeniu i subtelnej nucie perfumeryjnej, świetnie wkomponuje się w klimat, kiedy za oknem leżą zaspy śniegu. Moim zdaniem to bardzo bezpieczny wosk, idealny do salony i sypialni, dla osób bardzo wybrednych. Warto go naprawdę przetestować zanim zniknie z półek. :)

Ocena: 8/10

niedziela, 18 listopada 2018

Wosk "Ebony & Oak" Yankee Candle

Witajcie Moi Drodzy w te niedzielne przedpołudnie! Kiedy rano na chwilę wyściubiłam nos z domu, zdałam sobie sprawę, że małymi kroczkami zbliża się do nas zima. Temperatura spadła dużo poniżej zera, a na szybach samochodów widniała duża warstwa zamarzniętego lodu. Taka pogoda zdecydowanie nastraja mnie do wskoczenia w ciepły sweter, puchate skarpetki i odpalenia jakiegoś przytulnego wosku, kojarzącego się właśnie z tym okresem w roku. Dziś czas umila mi Yankee, a dokładnie jeden z wosków z poprzedniego roku, będący częścią bodajże jesiennej kolekcji. Niestety, został on z nami tylko na rok, bo od stycznia planowane jest jego wycofanie. Dlatego Ci, co jeszcze nie mieli okazji się z nim zapoznać, mają ostatnie chwile na jego przetestowanie. A o tym czy warto dowiecie się poniżej! :D




Patrząc na etykietkę tego wosku i wąchając go przez folię, spodziewałam się po nim czegoś zupełnie innego. Myślałam, że będzie to coś lekko męskiego, drewnianego, przełamanego kremową nutą. Dla mnie owszem, jest to zapach jesienny, ale idący w zupełne inną stronę. Ja tu głównie czuję jabłka w towarzystwie czegoś wytrawnego. Faktycznie są tu obecne nuty drewniane, ale nie są ani suche, ani kremowe. Są wilgotne, żywiczne, jak drewno ścinane na jesień w ogrodzie i szykowane do rozpalenia ogniska. I właśnie w tym ognisku pieczemy jabłka z sadu. Ich aromat rozchodzi się dookoła i miesza się z chłodnym aromatem późnej jesieni, kiedy na drzewach praktycznie nie ma już liści. Właśnie taki jest dla mnie ten zapach. Kompozycja bardzo ładna, klimatyczna, a jednocześnie bardzo delikatna. Warta wypróbowania, szczególnie w takie dni jak dzisiaj.


Ocena: 8/10

piątek, 2 listopada 2018

Wosk "Lake Sunset" Yankee Candle

Dziś Dzień Zaduszny. Jedno z moich ulubionych świąt w roku. Jest pełen spokoju, refleksji, a wszystkiemu towarzyszą migoczące znicze. Wyglądają przepięknie wieczorem, kiedy przechodzi się w pobliżu cmentarza. Dla większości jest to pewnie dzień pracujący, mnie natomiast udało się wziąć urlop i dziś miałam wolne. Przeznaczyłam go na relaks i odpoczynek, a że w końcu nie padam wieczorem ze zmęczenia, udało mi się też wrzucić nowy zapach do testów. Lake Sunset... Znacie? Jeśli nie, polecam się spieszyć i z nim zapoznać, a potem ocenić czy przypadnie Wam do gustu. Oficjalnie został wycofany z produkcji i należy do jednego z kilkunastu zapachów, których nie spotkamy już w następnym katalogu. Tak więc, w najbliższym czasie, możecie spodziewać się recenzji wosków właśnie z tej listy. ;) Zaczynamy!



Lake Sunset to niezwykle kwiatowo-pudrowy zapach. Miał być wodny i rześki, ale mnie przypomina dobrze skrojone, eleganckie, damskie perfumy. I chyba nawet wiem jakie, bo ostatnio nabyłam jedną próbkę i pachną dokładnie jak ten wosk ;p. Jest w nim coś spokojnego i melancholijnego. Przywodzą na myśl leniwe, letnie dni i nie mam pojęcia dlaczego, ale moje pierwsze skojarzenie to wakacje w drewnianych domkach w górach. Był tam piękny ogród pełen kwiatów, których zapach wpadał wraz z letnim powietrzem do pokoju, gdzie leżała świeżo wyprana i wyprasowana pościel. Tak właśnie widzę ten zapach. To mieszanka czystości i nektaru kwiatowego. Bardzo udana i przyjemna kompozycja. Szkoda, że została wycofana. Mam ogromny sentyment do tego wosku.


Ocena: 8/10