środa, 12 sierpnia 2015

Wosk "Meadow Showers" Yankee Candle

Za oknem leje deszcz, nie pada... leje. :) To wspaniała wiadomość z dwóch powodów, uwielbiam wieczorne ulewy, wtedy najlepiej pali się woski, a ponadto to świetna ulga i orzeźwienie powietrza po tych koszmarnych upałach. Ziemia znów może oddychać! :D To też doskonały moment na wrzucenie do kominka czegoś nowego, co mam okazję przetestować. Zgodnie z życzeniami jest, Meadow Showers! :D Zapraszam!


Szczerze mówiąc, to byłam bardzo negatywnie nastawiona do tego wosku. Kojarzył mi się ogromnie z Garden Hideaway, za którym notabene nie przepadam. Jednak, po otwarciu mnie zaskoczył. Nie poczułam tu ostrego zapachu konwalii, a świeżość, taką jaką znacie z Clean Cotton czy Fluffy Towels. To bardzo... czysty wosk, z dużą dozą proszku do prania, który miesza się z świeżym aromatem, zielonej, mokrej trawy. To taki zapach wywieszonego prania na ogrodzie, tuż po popołudniowym, letnim deszczu. Mieszanka dziko rosnącej zieleniny na wsi, wody i proszku do prania. Idealny, sielski obraz, namalowany zapachowym pędzlem. Naklejka na wosku tylko pobudza moją wyobraźnię, relaksuje. Bardzo przyjemna, lekka i świeża kombinacja. Z pewnością polecam. A wosk idealnie wpasował się w dzisiejszą, spokojną ulewę. :)

Ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Uwielbiam ten zapach!!! Oddaje ten piękny, rześki zapach natury! Muśnięcie kropli rosy :))
    A nie mówiłam, że zapach jest piękny? Miałaś takie obawy co do tej nuty :D Żaden tam garden hideaway ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio miałam przesyt zielonym nutami. :) Poza tym nie przepadam za zapachem konwalii. Ale miałaś rację, wosk jest śliczny! :)

      Usuń