czwartek, 13 września 2018

Wosk "Sun-drenched Apricot Rose" Yankee Candle

W oczekiwaniu na bardziej chłodne, jesienne dni (a jesień to moja ukochana pora roku i już nie mogę  się doczekać, kiedy będę mogła ją celebrować!! :D) postanowiłam do kominka wrzucać te wciąż letnie, owocowe zapachy. Na tapetę poszedł dzisiaj wosk, który gości u mnie po raz pierwszy, dlatego nie obyło się bez recenzji! Jest to jedna z czterech propozycji na wiosnę (Q1 2018) z tego roku i mówiąc szczerze ta, do której ciągnęło mnie najmniej. Ale przyszła i pora na nią i po prawie półrocznym oczekiwaniu dziś stała się gwoździem mojego wieczoru. A czy się polubiłyśmy... zapraszam poniżej. ;)



Mówiąc wprost ani za aromatem róży, ani za aromatem brzoskwini nie przepadam. Ich mieszanka, którą znam zazwyczaj z perfum jest dla mnie tym bardziej ciężka i mdła, nic więc dziwnego, że do tego wosku podchodziłam jak do przysłowiowego jeża, a jego odpalenie odkładałam i odkładałam. Yankee jednak jak zawsze potrafi pozytywnie zaskoczyć (choć idealny nie jest ;p) i tak też się stało tym razem. Wosk ten jest niezwykle intensywny i bardzo... kuchenny! Przypomina mi mianowicie aromat jogurtu brzoskwiniowego zmieszanego z marmoladą różaną do pączków vel. marmoladą z kandyzowaną skórką pomarańczową (ale bardziej jogurt ;p). Mniam! Bardzo apetyczny zapach! Nie dziwi więc, dlaczego wyjątkowo przypadł mi gustu. Takich słodkich aromatów u mnie w sypialni nigdy dość. Ulubieńcem nie zostanie, to w końcu brzoskwinia i róża, ale śmiało mogę wrzucić go na listę "lubię". Wosk idealnie wpasował się w ten jakże słoneczny wrześniowy dzień. Polecam! :)

Ocena: 7/10

1 komentarz: