wtorek, 19 lipca 2016

Wosk "Waikiki Melon" Yankee Candle

Dziś powracamy w tropikalne klimaty! :-D Co prawda, prosiliście mnie ponownie o zapachy krajobrazowe, ale dziś wstałam z nastawieniem na coś owocowego (co u mnie jest rzadkością, bo za owocowymi kompozycjami raczej nie przepadam :p). Z tego też powodu na bardziej plenerowe aromaty będziecie musieli poczekać do następnego posta, a ten obiecuje już w najbliższym czasie. Ostatnio z braku pogody obkupiłam się w nowe zapachy, więc czeka mnie teraz bardzo intensywny, zapachowy okres :-). Zapachy krajobrazowe też się wśród nich znajdą, więc musicie wykazać się cierpliwością i zaufać mi na słowo, że będzie się działo! A tych z Was, co z miłą ochotą przeniosą się teraz ze mna na rajskie plaże Bahama by zakosztować melona z Waiki, zapraszam do dalszej części posta. :-))


Za melonami nie przepadam, nie lubię ani ich zapachu, ani nie specjalnie smaku, gdyż dla mnie są odrobinę zbyt słodko-mdłe. O dziwo jednak od jakiegoś czasu ten wosk mnie kusił, zarówno swoją tropikalną nazwą jak i pomarańczowym kolorem wosku... Producent sugeruje tu egzotyczną mieszankę melona z pomarańczą przywodzącą na myśl tańce na plaży i kolorowe drinki. I wiecie co? Zapach mi się spodobał! Paradoksalnie cytrusów też nie lubię, ale w tym wypadku świetnie przełamują mdłą słodycz, równoważąc całość. To faktycznie taki melonowy mix, niczym kojtajl na plaży, niezwykle słodki, a jednicześnie odrobinę świeży. Tropikalny drink na zakończenie dnia, pity przy barze tuż nad samym oceanem. Idealny widok! :-D I choć wosku nie mogłabym zaliczyć do grona ulubieńców (to w końcu owoce, które zazwyczaj omijam w aromaterapii) to ta komozycja zaskoczyła mnie jednak na tyle pozytywnie, że z chęcie jeszcze do niej wróce. Lato to idealny moment właśnie na takie zapachy, tropikalne, ciepłe, a jednocześnie rześkie. Fanom owocowych nut polecam, tym co przepadają za nimi mniej sugeruje spróbować, bo może zostaniecie tak jak ja pozytywnie zaskoczenie. Taki melon to ja lubię! ;-)

Ocena: 8/10

6 komentarzy:

  1. Mega soczysty, dostałam go w świecy... był tak owocowy, że na samą myśl ślinka mi cieknie ;) z czasem jednak znudził mi się na dłuższą metę i jak paliłam świecę to aż brały mnie mdłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja lubię zmieniać zapachy. Po pewnym czasie każdy się nudzi. A Waikiki naprawdę mnie zaskoczył. :-)

      Usuń
  2. Miałam ten wosk, ale kompletnie go nie pamiętam :) U mnie wciąż oceanside, a w kolejce bahama breeze :D
    Fajnie jak w aromaterapii można się mile zaskoczyć kiedy np. nie przepadamy za cytrusami, a w połączeniu dają fajny aromatyczny obraz :)

    Bardzo się cieszę, że piszesz tutaj tak często. Aż mnie kusi, żeby powrócić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oceanside z nazwy kojarzy mi się z palonym niedawno Beach Holiday i obawiam się, że będzie miał podobne nuty... Oby nie, ale do niego jeszcze chyba daleko. :) W planach chyba co innego na razie. :))

      Piszę częściej bo i więcej nowości u mnie. Ostatnio odwiedziłam obie mydlarnie, kupiłam zarówno Yankee, Village jak i Kringle i do tego skusiłam się na zakupy amerykańskich zapachów przez internet. Znowu wychodzi na to, że jestem na plusie xD.

      Ja tam cały czas czekam na Twój powrót :*

      Usuń
  3. Oceanside wg. mnie jest bardziej słodszy przez obecne w nim piżmo ;)

    A mi zostały 2 ostatnie woski z mojej licznej kolekcji! Śmiać mi się chce i domownikom również. Wyszłam na prosto i bez lawiny oczekujących innych zapachów. Powstrzymywałam się i dałam radę ;p Teraz czaję się na nowości z YC, wszystkie są super :)

    Póki co wprowadzam małe detale związane z blogiem. Odświeżyłam dział 'O mnie' i więcej mnie na fan page będzie ;))

    Jakie amerykańskie zapachy zakupiłaś? Pochwal się:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Oceanside jeszcze przyjdzie czas. :D

      Czekam w takim razie na nowy post! :*

      Głównie kwiatki, jeden krajobrazowy i jeden cukierniczy. Zobaczymy co z tego wyjdzie. :)

      Usuń