piątek, 9 października 2015

Wosk "Crocus" Janke Candle

Zanim na rynku pojawią się moje ulubione zimowe kolekcje i najbardziej wyczekiwana przeze mnie co roku Q4 od Yankee (tak, tak, jestem maniakiem świerkowych i korzennych nut! :D), pora porobić trochę miejsca w szafce pełnej skarbów. A skarbów tam jest cała masa, bo jeśli dobrze pamiętam, to wśród wszystkiego zalegają mi jeszcze woski dawno wycofane, dostępne kiedyś w regularnej sprzedaży, a także kolekcje sprzed kilku lat których nie miałam jeszcze okazji przetestować. Jednym  z rekordzistów są woski od Janke, które w ferworze promocji i aromatycznego szaleństwa zakupowego nabyłam na giełdzie kwiatowej. Do tej pory udało mi się spalić tylko kilka z nich, ale wiele jeszcze pozostało do wypróbowania. A więc... oto bohater dzisiejszego aromatycznego posta: Krokus! :) Zaczynamy?


Odpalając dwa dni temu ten wosk, nie spodziewałam się niczego wyjątkowego. Za kwiatowymi nutami nie przepadam, są dla mnie nudne i wszystkie do siebie podobne. Ponadto do tej pory firma Janke mnie nie zachwyciła, powiem nawet więcej, jej kompozycje były raczej kiepskie, dlatego nie czułam silnej potrzeby na testowanie nowych zapachów. I powiem szczerze, że Crocus okazał się być najprzyjemniejszym z dotychczas testowanych wosków. Owszem, nie jest to szczyt kwiatowych możliwości, ale jest na tyle delikatny i przyjemny, że spokojnie tealight dopala się do końca, bez mojego bólu głowy czy znudzenia. Mnie osobiście przypomina najbardziej zapach Pink Lady Slipper, ale jest bardziej pudrowy i delikatny (PLS nie przypadła mi do gustu ze względu na swoją ciężkość, której tutaj nie ma). Nie wiem wprawdzie jak pachnie krokus, ale ten wyjątkowo mi się podoba. Wart wypróbowania, ale nie sądzę, że kupię go ponownie. To jednak kwiaty, no i zapach nie jest w 100% mój, ale fanom podobnych kompozycji może się spodobać. :)

Ocena: 7/10

5 komentarzy:

  1. Widzę, że wytrwale testujesz woski z Janke Candle, dobrze, że tym razem trafiło się coś przyjemnego. Ja obecnie palę to, co udało mi się tu sprowadzić z Village Candle i na razie nie jest źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrwale, a jak! :D Zostało mi jeszcze kilka sztuk i planuję wypalić je przed Bożym Narodzeniem. :) A jakie to nowości z Village testujesz? Coś wyjątkowo ciekawego, co możesz polecić?

      Usuń
  2. Tej firmie mówię zdecydowane 'nie' ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Wróciłaś na bloga :*

      Usuń
    2. Na chwilę... weekend był to i więcej czasu na pisanie. Ja przetestuje do końca to co mam i więcej się raczej nie skuszę. :)

      Usuń