środa, 23 marca 2016

Perfumy "Cash (Woman)" La Rive

Dziś zaprezentuję Wam drugi z moich toaletkowych perfum. Jako, że zazwyczaj nie wychodzę z domu bez choćby jednego psiknięcia się czymś pachnącym, a sporą część czasu niestety spędzam poza nim, to aromaty te towarzyszą mi codziennie, przez większość mojego dnia. Perfumy, które dziś Wam przedstawiam, to kolejna, podobna półka cenowa z niemal identyczną dostępnością w sklepach co prezentowane wcześniej Blame od Jean Marc. Drogeryjne, niedrogie czyli coś co może zadowolić wiele osób. Zatem zapraszam. :)


Cash swoją nazwą i wyglądem ma nawiązywać do bardzo znanych perfum od Paco Rabanne, czyli nic innego jak damska wersja One Million, znana jako Lady Million. Ponoć zapachy są również bardzo zbliżone i mają podobną wytrzymałość, co powinno zainteresować fanki powyższej kompozycji biorąc pod uwagę kilkukrotnie, jeśli nie ponad 10-krotnie niższą cenę. Ja jednak nigdy nie miałam okazji wąchać Lady Million, dlatego plotkom tym nie mogę dać stu procentowej wiary :). Cash to przede wszystkim intensywna mieszanka owoców Hurmy (ich miąższu) z paczulą i lekkim ambrowym podbiciem. I choć za paczulą poszłabym wszędzie, bo zwyczajnie ją uwielbiam, to w tej wersji jednak traci swojego pazura i staje się jakby owocowym cieniem, choć o dużej mocy. Poza tymi głównymi składnikami, które wiodą prym przez przynajmniej kilka godzin, czuć jeszcze kwiaty, głównie champacę, natomiast pozostałe mi gdzieś umykają i nie umiem ich doprecyzować. Poza tym w tle pojawia się piżmo i trochę drewna, które ukazują się dopiero pod koniec, zapalając się na chwilę i gasnąć, gdy większość zapachów już się ulotniła. Podobnie jest z granatem, którego czuję dopiero na następny dzień, nadaje on lekko kwaśny i cierpki aromat. Najsłabiej z kolei wyczuwam tutaj nuty zielone, obecne tylko w pierwszej chwili od aplikacji perfum na skórę, są ostre i świeże i nadają intensywności by potem całkowicie zniknąć. Mieszanka ciekawa i mówiąc szczerze pokochałam ten zapach, gdy tylko zaaplikowałam ją w sklepie po raz pierwszy kilka lat temu. Pryskałam się nią wtedy intensywnie przez dwa miesiące, by potem ulec całkowitemu znudzeniu. Zapach po jakimś czas stał się jakby nieprecyzyjnie dobrany, jakby jednych składników było za dużo, innych za mało. Prosty, słodki i choć przyjemny, to nie odznaczał się dla mnie niczym szczególnym. Mam z nim jednak bardzo dobre wspomnienia :). Obecnie stosuję go do pracy, choć mój flakon sięga już dna. Kompozycja dobra, ale nie skusiłabym się ponownie.

Ocena: 6/10

2 komentarze:

  1. Nie znam tego perfumu :( Ale znam One Milion, którego nie cierpię ;p Bardzo szczegółowy opis, aż można ten zapach poczuć na sobie.. :) Mnie ostatnio perfumy męczą, dlatego używam nieco lżejsze mgiełki z BBW :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię One Million. Źle mi się kojarzą. No i te przyprawy w tle.... :/ Mało męskie, a jednak nie kobiece.

      Usuń